DLACZEGO?

DLACZEGO PIELGRZYMUJEMY?


Najpiękniejsze rzeczy i cuda dzieją się na pielgrzymkach. Najważniejszym pielgrzymem świata jest sam Jezus Chrystus, który przez trzy lata wędrował z miejsca na miejsce, czyniąc liczne cuda i nauczając. Najdobitniej fakt bycia pielgrzymem akcentuje On sam w słowach "ptaki mają gniazda, lisy mają nory, a Syn Człowieczy nie ma gdzie głowy położyć". Nocował często w domach swoich znajomych, przyjaciół, którzy oferowali mu miejsce na nocleg. Nie miał gdzie się urodzić (szopa w Betlejem), nie miał tez grobu (Nikodem użyczył mu swego grobu) i nie miał gdzie "głowy położyć" podczas trzyletniego pielgrzymowania. Ale to właśnie w czasie pielgrzymowania uczynił najwięcej cudów: uzdrawiał, wskrzeszał, nakarmił pięcioma chlebami i dwiema rybami tysiące głodnych, przemienił wodę w wino na weselu w Kanie Galilejskiej.

To samo przydarzało się Mojżeszowi w czasach starego Testamentu. I on bardzo wiele pielgrzymował i ciągle Pan Bóg ukazywał mu swoja Moc poprzez różnorakie cuda. Gdy prowadził aż przez czterdzieści lat naród izraelski z Egiptu przez pustynię, cuda zdarzały się niemal na każdym kroku. Izraelici mieli codziennie mannę z nieba, uderzeniem w skałę powodował wytryśnięcie z niej wody i suchą noga przeprowadził lud przez Morze Czerwone, które się rozstąpiło. Wcześniej ukazał Moc Boga Jahwe faraonowi, zsyłając na Egipt rozliczne plagi.

Również człowiekowi współczesnemu pragnie Bóg ukazać swoją Moc, ale najbardziej wyraźnie dostrzega to człowiek wtedy dopiero, gdy wyjdzie ze swego domu (jak Abraham) i wyruszy w świat, szukając Boga.

Ale czy dzisiaj ludzie z plastikowymi butelkami wody mineralnej, ubrani w jeansy lub krótkie spodenki zamiast worków pokutnych mogą być nadal uważani za pielgrzymów? Trudniej jest zidentyfikować pielgrzymów dziś niż dawniej, gdy szli wsparci na kiju, ale i ci współcześni, mimo swobodnego stroju, mogą mieć bardzo poważne intencje.

Uważa się mylnie, że współczesna pielgrzymka do miejsc świętych odległych od domu, to bardziej turystyka niż pielgrzymka w dawnych czasach. Tu warto wspomnieć, że jedna z pierwszych kobiet pielgrzymujących do Ziemi Świętej, Hiszpanka Egeria, przyznała, że powodowała nią zarówno ciekawość poznania egzotycznych krajów, jak i motywy religijne. Pielgrzymka często jest w dużej mierze turystyką, nawet jeśli się ktoś będzie od niej odżegnywać.

Dlaczego pieszo? Dlatego, że przez setki lat pielgrzymi zmierzali do Santiago i innych miejsc świętych na własnych nogach. I dlatego, że idąc wolno widzimy tak naprawdę najwięcej. Odwiedzane miejsca mijamy powoli, mamy czas by je poznać, smakujemy drogę wszystkimi zmysłami, lepiej poznajemy ludzi. Mamy czas na refleksje, na spotkania. Wędrowanie to najprostszy, najbardziej pierwotny sposób przemieszczania się. Gdy wędrujemy do miejsc świętych, sama droga staje się modlitwą. Odmawiamy różańce, kroczymy, czasem śpiewamy. Monotonny rytm naprzemiennie stawianych kroków wyzwala w nas z czasem jakby inny, nieznany dotąd stan świadomości. Nasze kroki sprzyjają medytacji i kontemplacji Boga, którego coraz lepiej dostrzegamy. Nikt już nie spowoduje niepokoju mojego umysłu słowami, że Boga nie ma. A tym, którzy mówią: "Pokaż mi Boga" odpowiem krótko: "OK. Ale chodź ze mną".

Piesze długotrwałe wędrowanie przyczynia się do transformacji. Odejście od codziennej rutyny, pokonywanie trudności, osiągnięcie celu, a następnie powrót do domu przygotowują ludzi do odrzucenia swego starego "ja". Odbywanie jej w towarzystwie, wspólne przeżywanie często potęguje to oddziaływanie. Jeżeli wędrowiec wierzy, że nawiązał kontakt z boskością i został uwolniony od brzemienia przeszłości, to wpływ ten może odmienić całe jego życie.

Pielgrzymki piesze praktykowane były i są w wielu religiach. Zarówno judaizm, chrześcijaństwo jak i islam nawiązują do Abrahama, który posłuchał głosu Boga, wzywającego go, by wyruszył na pielgrzymkę wiary. Piesza wędrówka stanowi podstawową metaforę w Biblii, ponieważ ukazuje przeżywanie Boga przez ludzi w czasie oczyszczającego przemieszczania się, kiedy w ciągle nowych i zmieniających się warunkach człowiek jest zdany już tylko na łaskę Boga, gdyż w tym czasie pozbawiony jest domu, rodziny, bliskich i znajomych, w których miał swoje oparcie.

Dla chrześcijanina najważniejsza sprawą jest naśladowanie Jezusa. A przecież on przez ostatnie trzy lata życia ziemskiego nieustannie pielgrzymował, z miejsca na miejsce. O tym, że i wcześniej, w dzieciństwie również pielgrzymował, wiemy z kart Ewangelii. A nawet raz zagubił się w drodze, tak, że musieli Go szukać. "Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiecie, że powinienem być w domu Ojca?" Wraz z Maryją i Józefem uczestniczył już wówczas w pielgrzymkach pieszych do Jerozolimy.

Jedną z najbardziej spektakularnych i trudnych do opisania przyczyn rozpoczynania pieszych pielgrzymek jest "powołanie". W XVII wieku pisarz żydowski Jemsel dał w taki sposób wyraz swojego powołania: "Ogarnęło mnie gwałtowne i niezaspokojone pragnienie odwiedzenia miejsc Bożych... To pragnienie wyruszenia w podróż, które kształtowało się w moim umyśle, było tak gwałtowne, że po prostu nie mogłem już dłużej zostawać w domu czy zajmować się jak co dzień interesami". Podobnie dzieje się dzisiaj.

Wielu pielgrzymów doznaje takiego nagłego pragnienia, któremu nie są w stanie się przeciwstawić. Myśli, słowa, uczucia i wszelkie działania człowieka zdają się zmierzać w jednym tylko kierunku: wyruszyć, wyruszyć, wyruszyć... Człowiek nie jest w stanie nic robić, nie myśląc o tym jednym. Czy śpi, czy je, czy się modli, czy pracuje - jego myśli już krążą wokół tej jednej idei, tej jednej myśli, która staje się głównym motorem jego działania. To zauroczenie to jakby "Boża obsesja", Boży nakaz, któremu nie sposób się przeciwstawić. Jonasz też chciał przeciwstawić się takiemu nakazowi, a jak to się skończyło, możemy przeczytać w Starym Testamencie.

Pielgrzymka jest odzwierciedleniem ludzkiej egzystencji. Całe ziemskie życie ma charakter drogi. Na tej ziemi, jak mówi autor Listu do Hebrajczyków, nie mamy stałego mieszkania, lecz oczekujemy trwałego domu w niebie. Toteż nie wiążemy się zbyt mocno z doczesnymi dobrami, które przemijają, lecz za wezwaniem Chrystusa szukamy trwałych skarbów niebie. Bo tam jest przecież nasz nieprzemijający dom i miejsce wiecznego odpoczynku w Bogu.

W naszej ziemskiej wędrówce idziemy śladami Odkupiciela,który jako pierwszy wszedł do mieszkania przygotowanego nam w niebie. "Zostaw sieci i chodź za Mną" - mówi Jezus do każdego z nas. Zwraca się tak samo do biednego jak i do bogatego" "Rozdaj wszystko co masz i chodź za Mną". Wiele osób traktuje te słowa bardzo metaforycznie, a tymczasem tu trzeba Go posłuchać i ruszyć z miejsca, pójść za Nim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz