Na blogu podajemy aktualne informacje z życia i działalności Klubu: nasze spotkania, wspólne przejścia, znakowanie itd.
poniedziałek, 11 października 2010
SANTIAGO DE COMPOSTELA - Dojście i Odpust - Zdjęcia
sobota 24 lipca 2010
WIGILIA ŚWIĘTA
Jak już napisałem poprzednio spaliśmy tej nocy w ogromnej sali nad jadalnia, na materacach rozłożonych na podłodze. Było nawet wygodniej aniżeli w sali z łóżkami.
I chociaż materac był przy materacu, jak ogórki w beczce, po obu stronach sali, to środkiem było szerokie przejście i było więcej wolnej przestrzeni niż w sali z piętrowymi łóżkami. A w nocy schodzili się na salę kolejni spóźnieni pielgrzymi, których ksiądz Roman oraz Mirek i Helena przyprowadzali, gdy tylko gdzieś tam w pobliżu dostrzegli błąkających się i szukających noclegu. I to niezależnie od narodowości.
Jeszcze nawet o szóstej nad ranem na salę weszła duza kilkunastoosobowa grupa mlodych pielgrzymow, ktorych prawdopodobnie ksiadz Roman i hospitalerzy znalezli spiacych na wolnym powietrzu gdzies tam pod drzewami! Taka juz polska goscinnosc! Nie tylko ze zapewnia sie nocleg kazdemu szukajacemu noclegu pielgrzymowi, to jeszcze szuka sie zablakanych lub zrezygnowanych (z szukania) i spiacych pod drzewami ludzi i przymusza sie ich do wejscia na teren polskiego albergue, aby spali pod dachem, chocby nawet tylko na karimatach.
Spalismy sobie smacznie gdzies do 7.30, potem w jadalni zjedlismy smaczne sniadanie za 4 euro, ale byla to ogromna porcja jajecznicy z szynka, oraz bulki z maslem i dzemem, kawa, herbata lub kakao. Nastepnie zrobilismy pranie i rozwisili na sznurach, a ze slonce dopisalo, po paru godzinach pranie bylo suche. Potem poszedlem
do sasiedniego pawilonu, gdzie bylo stanowisko internetowe, aby napisac kilka slow, gdyz mialem duze zaleglosci od paru dni w pisaniu na tym blogu.
Z prasy hiszpanskiej, ktora jest zawsze wszedzie dostepna, dowiedzialem sie dwoch rzeczy. Wielki artykul na pierwszej stronie hiszpanskiego dziennika glosil, ze krol Hiszpanii Juan Carlos i krolowa Sophia wlaczaja sie w wszeregi pielgrzymow i przybeda do Santiago de Compostela w niedziele 25 lipca aby uczestniczyc w centralnych uroczystosciach odpustowych. Inny artykul oglaszal, ze slynny pisarz brazylijski, Pablo Coelho, autor ksiazki PIELGRZYM, przybyl wraz z zona do Santiago i bedzie rowniez uczestniczyc w uroczystosciach odpustowych.
Po wizycie w tej kawiarence internetowej wrocilem do swojego pawilonu i udalem sie na obiad. Kosztowal 7 euro, ale byla to nieograniczona porcja gestej zupy pomidorowej z ryzem (i jak zwykle z chlebem), potem drugie danie i smaczny deser.
Po obiedzie zaczelismy sie zbierac do kolejnego wyjscia do Katedry w Santiago. Dojechalismy tam autobusem, weszli do Katedry gdy konczyla sie poprzednia msza sw. i wlasnie hustane bylo ogromne kadzidlo (wazy ok 60 kg), ktore przelatywalo w powietrzu nad glowami pielgrzymow. Widok jest imponujacy, i po takim solidnym okadzeniu ludzie bili brawo. Podobno w Sredniowieczu, kadzidlo to oprocz funkcji liturgicznych, sluzylo rozniez do okadzenia przybylych przepoconych pielgrzymow z niezbyt swiezych zapachow.
Po chwili zauwazylismy na jednym z konfesjonalow napis, ze tutaj odbywa sie spowiedz w jezykach: Polski, English, Espaniol. Wiec ustawilismy sie grzecznie w kolejce, bo chociaz kazdy z nas byl u spowiedzi sw. przed pielgrzmka, to jednak od ostatnmie spowiedzi uplynelo juz ponad 6 tygodni. Spowiadal polski kaplan w tych trzech jezykach i kazdemu pielgrzymowi poswiecal od 10 do 15 minut, wiec spowiedz trwala dosc dlugo. Ale tez jego rady, wskazowki i pouczenia byly bardzo cenne i wazne.
Po takiej spowiedzi poczulismy sie oczyszczeni na duchu i mogli w pelni uczestniczyc we mszy sw. ktora zaczela sie o godz. 20.30. Msza sw. byla w jezyku hiszpanskim ale z wieloma elementami po lacinie, ktora jest bardzo podobna do jezyka hiszpanskiego.
Po mszy sw. jeszcze ok pol odziny krecilsmy sie po waskich uliczkach Santiago, gdzie o tej porze (godz. 22.00) bylo mrowie ludzi. Bylo bardzo wesolo. Widzialem mezczyzn tanczacych na ulicy jakis taniec w rodzaju zorby, trzymajacych sie ramionami, ale nie byla to zorba, lecz jakis inny taniec hiszpanski. Bylo troche ludzi na lekkim lub srednim rauszu, ale nie pijanych zbytnio. Ludzie pija tu tylko piwo i wino a nikt nie rusza wodki, nie pije tej ohydnej trucizny, tak popularnej w Rosji i Polsce. Po ulicach wokol Katedry krecily sie tez rozne zespoly kobziarzy galicyjskich i ine zespoly w strojach regionalnych. Widac bylo rowniez ogromne podium dla orkiestry i zespolow, ktore mialy tu wystepowac przez cala noc, poczawszy od polnocy.
Okolo godz. 23.00 wsiedlismy w autobus aby wrocic na Monte do Gozo, do naszego albergue, ale niemal cala mlodziez zostala w Santiago, aby uczestniczyc w przepieknej nocy swietojakubowej, tanczyc na ulicach miasta i sluchac gry roznych zespolow, hiszpanskich i zagranicznych.
Wrocilismy na Monte do Gozo przed polnoca i z okien naszej sali, na ktorej spalismy moglismy ogladac pokaz ogni sztucznych, jakie widac bylo na niebie. O polnocy bowiem zaczela sie w Santiago wielka Fiesta, czyli Swieto ku czci sw.Jakuba, patrona Hiszpani i miasta Santiago. Zaczyna sie zawsze o polnocy i przypomina troche Sylwester. Tyle ze ludzie bawia sie bardziej wesolo i zywiolowo, za to bez ekscesow. Tance odbywaja sie na wszystkich niemal ulicach w poblizu barow, kawiarenek i wszedzie tam, gdzie jest jakies miejsce i plac dla tanczacych i dla orkiestry. miejsca dla orkiestry.
A my wybieramy sie rankiem na Odpust. O godz. 10.00 bedzie msza sw. z udzialem pary krolewskiej i oficjalnych gosci, wiec ulice beda zamkniete, ale o godz. 12.00 bedzie centralna msza sw. dla pielgrzymow. Moze uda mi sie pare slow napisac wieczorem w niedziele, aby w paru slowach opisac jak bylo. Z lekka zmieniaja sie tez nasze plany, ale napsize o tym pozniej.
niedziela 25 lipca 2010
ODPUST I UROCZYSTOSC SWIETEGO JAKUBA - XACOBEO 2010
Rankiem zabralem sie na uroczystosc odpustowa autobusem wroclawskiej grupy pielgrzymow Biura Alfa-Tur, o godzinie 9.00. O godzinie 10.30 miala byc odprawiana centralna msza sw. z udzialem krolewskiej pary (krol Juan Carlos wraz z malzonka), ksiazat i innych zaproszonych gosci. Nasza msza sw. dla pielgrzymow miala byc o godz. 12.30, rowniez w Katedrze, po zakonczeniu mszy sw. z godz. 10.30.
Okolo 10.00 stalismy juz na placu z tylu Katedry i obserwowalismy parade karabinierow i poczty sztandarowe oraz organizowanie sie orszaku krolewskiego. Na 5 minut przed godzina 10.30 pojawil sie sam krol Juan Carlos wraz z malzonka, a ludzie wiwatowali ¨VIVA REI!, VIVA REI!´gdy krol i krolowa szli srodkiem placu po dywanie prowadzacym do schodow katedry. Po dwoch minutach tym samym dywanem szedl juz glowny orszak liturgiczny z calym episkopatem hiszpanskim i wieloma biskupami z calego swiata. Przejscie pary krolewskiej obserwowalem z odleglosci ok. 15 m. Wsrod obserwatorow wejscia pary krolewskiej byly rowniez Teresa K i Mireczka G z KWC, uczestniczki pielgrzymki autokarowej. Po dkoniec mszy sw. znow puszczono w ruch to olbrzymie kadzidlo ktore doslownie latalo nad glowami zgromadzonych, budzac powszechna owacje i oklaski.
Tlum powoli gestnial i malala szansa na nasze wejscie do Katedry na msze sw. o godz. 12.30. A jednak stal sie ¨cud¨i dostalismy sie chyba prawie wszyscy do Katedry i uczestniczyli we mszy sw. odpustowej z samego przodu, przed oltarzem glownym i 10 m od Grupu sw.Apostola Jakuba. Msza byla wielkim przezyciem dla wszystkich nas pielgrzymow, ktorzy dziekowali sw.Jakubowi za to, ze wybral ich sobie, aby szli jego sladami za Jezusem. Ewangelie po hiszpansku troche rozumialem, bo byla w niej mowa o tym, jak matka Jakuba prosila Jezusa, aby jej synowie w Krolestwie Bozym zasiadali po obu Jego stronach. Co Jezus na to odpowiedzial, mozna sobie doczytac w Ewangelii.
Po mszy sw. dowiedzialem sie, ze Staszek Ozdoba, ktory w naszym kosciele pw.sw.Maksymiliana Marii Kolbe od szeregu juz lat codziennie uczestniczy we mszy sw. porannej o godzinie 6.30 - wyszedl dzisiaj bardzo wczesnie z albergue, dotarl do Katedry na dlugo przed godzina 8.00 i modlil sie w niej. Nikt nie wyprosil go z Katedry, gdyz rozpoczynala sie msza sw. o godz.10.30 z udzialem krolewskiej pary i waznych osobistosci i on w tej mszy sw. uczestniczyl! Na pewno za te swoja pielgrzymke piesza o dlugosci ponad 3500 km (na ktora wyruszyl z Andrzejem w dniu 6 kwietnia 2010) sobie zasluzyl na to, aby wraz z krolem Hiszpanii uczestniczyc w tej samej mszy sw.!
Po mszy sw. zaczelismy sobie na swoja reke spacerowac po Santiago, obserwujac tlumy ludzi, parade kobziarzy i jakis pochod maskowy (jak we Wenecji) i inne imprezy. Poniewaz znalazlem po drodze niezbyt drogi intenet (1,5 euro za godzine) wszedlem do kawiarenki i stad pisze teraz te slowa.
Jak juz wczoraj zaznaczylem, zmienily sie nieco nasze plany. Nasze, to nie znaczy, ze moje. Ja jutro ruszam na Koniec Swiata, na przyladek Finisterra. Mam jeszcze do przejscia ok.70 km, ktore zamierzam przejsc w ciagu 3 dni. Wtedy liczba moich dni pielgrzymowania pieszego wyniesie dokladnie czterdziesci!
Pozostale osoby, czyli Staszek i Andrzej, Danusia S., Teresa i Mireczka, oraz Jasia, Krysia i Jadzia zabieraja sie byc moze jutro autokarem do Fatimy (Krysia, Jasia i Jadzia nie maja jeszcze zapewnionych miejsc) a nastepnego dnia do Finisterry i pozniej wroca tym autokarem do domu, do Wroclawia. Powrot maja zapewniony, podroz do Fatimy jest niepewna.
Ja natomiast bede od jutra pielgrzymowac juz teraz zupelnie sam, bez nich, ale za to z wieloma pielgrzymami z calego swiata, ktorzy tak jak ja, podazac beda na Koniec Swiata, do miejsca, gdzie przywieziono cialo Apostola Jakuba, po jego meczesnkiej smierci, czyli scieciu przez Heroda Agrype.
Z pewnoscia bedzie mi smutno bez nich, ale coz, ja po powrocie z Finisterry mam jeszce jedno wazne zadanie do wykonania tutaj, w Hiszpanii. Ale o tym napisze nastepnym razem. Teraz koncze juz swoje pisanie, bo ciagle za oknami kawiarenki slysze kolejne parady kobziarzy i innych muzykow oraz tlumy ludzi ciagnace za nimi. Dzien Odpustu sw.Jakuba to w Santiago wielka Fiesta, wielkie Swieto, wielka uroczystosc. A za jakies dwie godziny wroce na Monte do Gozo i zaczne sie przygotowywac do jutrzejsszej wyprawy na Koniec Swiata!
Na koniec jako ciekawostke podam fakt, ze schudlem na tej pielgrzymce 10 kg (udalo mi sie zwazyc na wadze w aptece za pol euro), Andrzej prawie 20 kg (szedl przeciez ponad 100 dni) a Staszek i Krysia - lepiej nie mowic, oni prawie, ze znikli! Staszek mowi, zeby sie o niego nie martwic, bo ma wilczy apetyt i szybko nadrobi strate, ale na oko wazy on teraz jakies 30 kg! To zbior kosci powleczonych skora!
Poniżej zdjęcia i fotoreportaż ze Santiago:
Zaraz na początku Santiago de Compostela znajduje się brama, na której umieszczone są płaskorzeźby najważniejszych historycznie postaci, które pielgrzymowały do Grobu św.Jakuba. Wśród nich znajduje się płaskorzeźba Jakuba Sobieskiego, który przybył do Santiago w roku 1611.
W czasie odpustu przez Santiago wędrowały liczne korowody i postacie, kapele i zespoły kobziarzy.
Naszym oczom ukazała się w końcu Katedra.
A tu Świete Drzwi:
Potem stanęliśmy w kolejce do Grobu Świętego Jakuba oraz do jego figury nad głównym ołtarzem:
Figura świętego Jakuba znajduje się nad ołtarzem głównym. Pielgrzymi podchodzą kolejno schodami za prezbiterium i dlatego nie są widoczni dla ludzi w Katedrze. Stary zwyczaj pielgrzymi każe objąć z tyłu figurę świętego Jakuba i uściskać go za szyję. Ma to wymiar psychologiczny i nie oznacza oddawania czci figurze, jak powiedzieliby z pewnością Świadkowie Jehowy. W tym momencie ujawniają się tłumione przez kilkaset kilometrów emocje i łzy same cisną się do oczu. Wypowiadane są słowa podziękowania i prośby....
Po wyjściu na zewnątrz byliśmy nieskończenie szczęśliwi i chodziliśmy jakjak w transie, co widać na naszych twarzach:
Święty Jakub, który był przecież z Jezusem na górze Tabor i był świadkiem Przemienienia Pańskiego, w jakiś dziwny sposób przekazuje dalej to Przemienienie, tak, że doświadczają go pielgrzymi, którzy do niego przychodzą. Zauważyłem to po raz pierwszy w dniu 20 listopada 2009, na twarzach Andrzeja i Marii, którzy zeszli z rusztowania przy wrocławskiej cerkwi, która ongiś była kościołem pw.św.Jakuba. Tam na rusztowaniu dotarli oni do figury św.Jakuba Apostoła, która spogląda stamtąd na cały Ostrów Tumski. Oto dwa zdjęcia pochodzące z tamtego pamiętnego dnia:
Na koniec spotkania ze Świętym Jakubem uczestniczyliśmy we wspaniałej mszy św. w Katedrze i widzieliśmy nad ołtarzem jego figurę, która poprzednio obejmowaliśmy z tyłu za szyję. Msza św. była dla nas ogromnym przeżyciem. Poniższe zdjęcia pochodzą z tej mszy św., bezpośrednio po dojściu, oraz z mszy św. odpustowej w dniu 25 lipca.
Na końcu zwiedziliśmy jeszcze Muzeum Katedralne:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz